Zły obywatel z sercem

Transparenz: Redaktionell erstellt und geprüft.
Veröffentlicht am und aktualisiert am

ANDREAS FOJTIK jest właścicielem „Autowerft” w Bisamberg w Dolnej Austrii. Profesjonalista z branży jest fanem jasnych słów i nie przebiera w słowach. Opowiada KFZ Wirtschaft, co go denerwuje.

ANDREAS FOJTIK ist Inhaber der „Autowerft“ im niederösterreichischen Bisamberg. Der Branchenprofi ist ein Fan klarer Worte und nimmt sich kein Blatt vor den Mund. Der KFZ Wirtschaft erzählt er, was ihn ärgert.
ANDREAS FOJTIK jest właścicielem „Autowerft” w Bisamberg w Dolnej Austrii. Profesjonalista z branży jest fanem jasnych słów i nie przebiera w słowach. Opowiada KFZ Wirtschaft, co go denerwuje.

Zły obywatel z sercem

In der Rubrik „Ohne Maulkorb“ stellt die KFZ Wirtschaft Menschen vor, die sich kein Blatt vor den Mund nehmen.

Wszystko zaczęło się od telefonu do redakcji KFZ Wirtschaft wiosną ubiegłego roku. Rozmówca telefoniczny był zdenerwowany faktem, że w naszym biuletynie skrytykowaliśmy decyzję ministra transportu Norberta Hofera o dopuszczeniu prędkości 140 km/h na odcinkach autostrady. Nie może być tak, że źle wypowiadamy się na temat środka „przyjaznego kierowcom”, ponieważ świat wywrócił się do góry nogami, mówi Andreas Fojtik, właściciel „Autowerft” w Bisamberg w Dolnej Austrii. Teraz wreszcie się udało. Odwiedziliśmy kontrowersyjnego technika samochodowego w jego firmie. I mów „bez kagańca”. Co denerwuje profesjonalistę z branży? Jakie jest jego spojrzenie na obecne problemy? Kim właściwie jest Andreas Fojtik?

Tak naprawdę chciał zostać mechanikiem lotniczym. Później przekształciło się to w praktykę w zawodzie technika samochodowego w firmie Ford Hinteregger w Wiedniu-Hietzing. W wieku 22 lat Andreas Fojtik był najmłodszym mistrzem mechaniki samochodowej w Austrii. 2 kwietnia 1989 roku – datę podaje jak strzał w dziesiątkę – w wieku 27 lat rozpoczął własną działalność gospodarczą. Oprócz napraw klasycznych wszystkich marek „Stocznia samochodowa” Fojtika w Bisambergu specjalizuje się także w tuningu i renowacji samochodów klasycznych, produktach na zamówienie, budowie silników oraz usługach wyścigowych i zatrudnia łącznie dziesięciu pracowników. Trzej synowie Andreasa Fojtika, Alexander, Philip i Florian, również są częścią oddanego zespołu Andreasa Fojtika. Zaprzysiężony ekspert prowadzi swoich pracowników „jak zespół wyścigowy”: „Ostatecznie liczy się zawsze wynik” – powiedział Fojtik w rozmowie z KFZ Wirtschaft. Słowo pracownik pochodzi od słowa wspólna praca. Samodzielne myślenie też byłoby ważne. Szef ma najwyższe wymagania, ale z drugiej strony zawsze ma otwarte ucho dla swojego zespołu. „Z wszystkimi jestem po imieniu i wszyscy są ze mną po imieniu. Nawet praktykanci”. Jeśli chodzi o rekrutację praktykantów, Andreas Fojtik podkreśla, że ​​prowadzi „casting”. Najważniejsza jest szczegółowa rozmowa, „a potem daję mu młotek i pilnik i zobaczę, jak sobie poradzi”. Wieczorem omówimy z młodym człowiekiem, co mu się przydarzyło. Ważna jest komunikacja – podkreśla Fojtik, który przywiązuje dużą wagę do bezpośredniości, szczerości i otwartego słowa. W dzisiejszych czasach znalezienie dobrych praktykantów jest trudniejsze niż kiedykolwiek. Ponieważ poziom stale spada. „Zaczyna się w szkole” – mówi Fojtik. „Wszyscy moi synowie chodzili do szkół prywatnych”. Szkoły publiczne stopniowo traciłyby swój standard. Problem z praktykami zawodowymi jest taki, że nie ma już czasu na nic. „Codzienne procedury pracy bardzo się zmieniły w porównaniu do wcześniej. O ile kiedyś można było młodemu człowiekowi wszystko spokojnie wytłumaczyć i było wystarczająco dużo czasu, o tyle dziś jest dużo stresu, a czasu jest mało” – wyjaśnia Fojtik.

„Ostatecznie liczy się zawsze wynik. Tylko politycy nie ponoszą odpowiedzialności”.ANDREAS FOJTIK, WŁAŚCICIEL „AUTOWERFT”

 

BRAK ZAINTERESOWANIA POLITYKĄ

Jeśli chodzi o politykę, Andreas Fojtik jest bardzo zły: „Politycy chcą po prostu wygrać wybory. Zachowują się jak menedżerowie, zawsze chodzi tylko o termin następnych wyborów. Nic nie jest robione w dłuższej perspektywie i w sposób zrównoważony”. I najbardziej irytująca rzecz: „Politycy nie muszą odpowiadać za swoje czyny i praktycznie nie są pociągani do odpowiedzialności. Jeśli podejmę w mojej firmie złą decyzję, muszę za to zapłacić”. Politycy w ogóle nie słuchają ludzi: „Jeśli nie będę mógł spać przed pierwszym dniem miesiąca, bo nie wiem, z czego zapłacę, to żadnego polityka to nie obchodzi”. Przede wszystkim cały transport prywatny postrzegany jest jako „dojenie krowy”. Politycy nie interesują się MŚP. Dlatego tak bardzo zirytował go przemysł motoryzacyjny, który minister Hofer skrytykował za prędkość 140 km/h na odcinkach autostrady. Rozwiązaniem jest co najmniej „pro kierowca”. Fojtik nie wierzy w rzecznictwo, tak jak nie wierzy w politykę. Problem w tym, że MŚP nie mają lobby. „Chciałbym, żeby do mojej firmy przychodzili politycy i grupy interesu i pytali, gdzie leży problem” – mówi Andreas Fojtik. Fojtik nie przejmuje się tzw. premią za e-mobilność (samochody z napędem wyłącznie elektrycznym dopłacane są kwotą 4 tys. euro): „To redystrybucja oddolna. Inaczej mówiąc: wspierana jest klasa wyższa”. W szczególności osoby o wyższych dochodach są głównymi klientami samochodów elektrycznych, dla których samochód elektryczny jest zwykle drugim samochodem. „Zasadniczo nie mam nic przeciwko samochodom elektrycznym, nawet jeśli ze względu na zasięg sprawdzają się one tylko w mieście” – mówi Andreas Fojtik. Jednak silnik elektryczny nigdy nie zastąpi silnika spalinowego.