Pilnie poszukiwane i nie znalezione

Transparenz: Redaktionell erstellt und geprüft.
Veröffentlicht am und aktualisiert am

Niedobór wykwalifikowanych pracowników stanowi problem od lat; cała branża motoryzacyjna poszukuje nowych pracowników. Zapytaliśmy dwóch właścicieli firm pierwszej linii, jak naprawdę poważna jest sytuacja i co najprawdopodobniej pomoże. Pracy jest wystarczająco dużo. Mocna teza, ale jeśli wierzyć naszym rozmówcom, prawie nie ma osoby, która nie narzekałaby na ogromny niedobór wykwalifikowanych pracowników.

Der FACHKRÄFTEMANGEL ist seit Jahren ein Problem, die gesamte Kfz-Branche sucht nach neuen Mitarbeitern. Wir haben bei zwei Betriebsinhabern von der Front nachgefragt, wie akut die Situation wirklich ist und was am ehesten hilft. Arbeit gibt es genug. Eine steile These, aber glauben wir unseren Interviewpartnern, gibt es kaum einen, der nicht unter dem massiven Fachkräftemangel stöhnt.
Niedobór wykwalifikowanych pracowników stanowi problem od lat; cała branża motoryzacyjna poszukuje nowych pracowników. Zapytaliśmy dwóch właścicieli firm pierwszej linii, jak naprawdę poważna jest sytuacja i co najprawdopodobniej pomoże. Pracy jest wystarczająco dużo. Mocna teza, ale jeśli wierzyć naszym rozmówcom, prawie nie ma osoby, która nie narzekałaby na ogromny niedobór wykwalifikowanych pracowników.

Pilnie poszukiwane i nie znalezione

DANIEL FEICHTLna przykład Steyr (patrz też s. 44) mówi nam całkiem otwarcie: „Cieszę się, że mam dzisiaj takich ludzi. Znalezienie dobrych pracowników jest niezwykle trudne”. Młody właściciel firmy ceni swoich pracowników i zapewnia otwartą, swobodną – jak to określa – wręcz przyjazną atmosferę. „W wolnym czasie zawsze robimy coś razem. Trzeba związać swoich pracowników z sobą i firmą. Zarówno po to, aby osiągać lepsze wyniki, jak i po to, aby zostali z Tobą.” Otwarte słowa szefa. Feichtl ma problem ze średnimi firmami: „Tu, w Steyr, są takie firmy jak MAN i BMW, które przyciągają potencjalnych pracowników bardzo dobrymi zarobkami. Nie mogę za tym nadążyć. Trzeba więc wymyślić coś innego. Dążę do miłej, przyjaznej pracownikom atmosfery, dobrych warunków pracy i oczywiście odpowiedniego wynagrodzenia”. Jak on w ogóle dociera do ludzi? „Głównie poprzez moją osobistą sieć kontaktów. Zna kogoś, kto zna kogoś… tak to działa w życiu codziennym”. Feichtl szkoli także praktykantów. Mówi też, że utalentowanych młodych ludzi aplikuje coraz mniej, ale „każdy musi u nas odbyć dni próbne. Jeśli nastawienie, zainteresowania i umiejętności będą odpowiednie, chętnie spróbuję. Bo najlepsi pracownicy to ci, których sam się szkolisz”.

ROLANDA GREDINGERAzatrudnia około 50 pracowników w dwóch lokalizacjach. W Wiedniu prowadzi Flottenservice GmbH, koncentrując się na klientach komercyjnych i kierowcach flot. Operacja malowania jest zaprojektowana pod kątem wydajności. Brakuje wykwalifikowanych pracowników. „Jak ostry? W skali od jednego do dziesięciu: siedem. Nadal jest w porządku, ale ciężko jest pozyskać dobrych ludzi” – powiedział właściciel firmy. Gredinger podczas rekrutacji opiera się również na przekazach ustnych i swojej sieci kontaktów. „Zamieszczanie ogłoszeń o pracę nie przynosi tyle samo korzyści, co kontakty osobiste”. Uważa także, że przygotowanie zawodowe jest teoretycznie najlepszą opcją. „Problem polega na tym, że niedobór wykwalifikowanych pracowników to także niedobór praktykantów. Musimy długo szukać, aż znajdziemy kogoś z odpowiednimi umiejętnościami, przeszkoleniem, pragnieniem wiedzy i podejściem”. Aby mimo braku młodych talentów utrzymać jakość pracowników, firmy muszą intensywnie pracować: „Trzeba zadbać o odpowiednią atmosferę w pracy i motywację pracowników. Nie ma innego wyjścia, bo odejdą”. Pieniądze są oczywiście zachętą. „Układ zbiorowy pracy nie jest już miernikiem poziomu wynagrodzeń. Nadpłata jest obowiązkowa, inaczej nikogo nie zatrudnisz”. Gredinger utrzymujący się nieznaczny wzrost wynagrodzeń pracowników przypisuje przede wszystkim silnej konkurencji na rynku. „Klasyczna gospodarka rynkowa: podaż i popyt określają cenę. Podaż jest niska, popyt jest wysoki. W rezultacie wykwalifikowani pracownicy zarabiają coraz więcej”. Z jednej strony Roland Gredinger z zadowoleniem przyjmuje ten trend, ponieważ rzemiosło zawsze miało złote podstawy. Z drugiej strony trzeba zacząć od kolejnego pokolenia i uświadomić rodzicom potencjalnych uczniów, że nie zawsze trzeba mieć ukończoną szkołę średnią i studia wyższe, żeby później odnieść sukces. „Nie jestem pewien, czy dzisiaj, w ciągu całego życia, pracownik naukowy koniecznie zarabia więcej niż utalentowany, wykwalifikowany rzemieślnik”.