Trening na torze kartingowym – nauka driftu na motocyklu

Transparenz: Redaktionell erstellt und geprüft.
Veröffentlicht am und aktualisiert am

Nauczyć się jeździć na motocyklu z dziecięcymi rowerami crossowymi o pojemności 125 cm3 w hali gokartowej? Brzmi szalenie, prawda? Też tak myślałem, dopóki sam na nim nie usiadłem i nie przeżyłem jednego z moich najlepszych doświadczeń z jazdy na dwóch kołach w życiu. Albo: Jak bezpiecznie i łatwo nauczyć się driftować na motocyklu. 

Mit 125er-Kinder-Motocrossbikes in einer GoKart-Halle das Motorradfahren lernen? Klingt verrückt, oder? Dachte ich auch, bis ich selbst draufgesessen bin und eines meiner besten Zweiraderlebnisse ever hatte. Oder: Wie man sicher und kinderleicht das Driften mit dem Motorrad lernt. 
Nauczyć się jeździć na motocyklu z dziecięcymi rowerami crossowymi o pojemności 125 cm3 w hali gokartowej? Brzmi szalenie, prawda? Też tak myślałem, dopóki sam na nim nie usiadłem i nie przeżyłem jednego z moich najlepszych doświadczeń z jazdy na dwóch kołach w życiu. Albo: Jak bezpiecznie i łatwo nauczyć się driftować na motocyklu. 

Trening na torze kartingowym – nauka driftu na motocyklu

© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner
© Kathrin Mautner

Przyznaję, że zrobiłem to poprzedniego wieczoru Trening w pomieszczeniu źle spałem. Byłem zdenerwowany i podekscytowany. Wszystko zaczęło się łatwo: Yamaha Motor Austria i lokalny były kierowca wyścigowy Rolanda Rescha połączyły siły i zaprosiły dziennikarzy na piskliwe spotkanie. Najważniejsza atrakcja: kursy szkoleniowe firmy Roland organizowane w pomieszczeniach zamkniętych są dostępne już od dawna, ale od tego roku uczniowie zamiast żółtych motocykli Suzuki jeżdżą na niebieskich dziecięcych motocyklach crossowych Yamaha. Pozostały specjalne opony Heidenau i Daytona Karthalle w Langenzersdorf ze śliską nawierzchnią. Sportowi motocykliści znają ten trening, ma on reputację uczenia się, jak ślizgać się w kontrolowany sposób na obu kołach (=drift). Osobiście dość dobrze radzę sobie z lekko ślizgającym się tylnym kołem, natomiast ślizgające się przednie koło wywołuje u mnie niepokój i panikę. To wyjaśnia moją krótką, spoconą noc przed treningiem. Po pierwsze: nerwowość była całkowicie bezpodstawna. 

Bez wysiłku, niekończąca się zabawa

The Yamaha TT-R 125  Wytwarza zaledwie 10 KM i nie jest ani szczególnie wysoki, ani ciężki – po prostu motocykl dziecięcy. Ale przynajmniej jest wyposażony w rozrusznik elektryczny, inteligentne hamulce i ergonomię, dzięki której nadal można jeździć nawet w przypadku dwumetrowych opon. Roland wyjaśnia najważniejsze czynniki potrzebne do nauki czegoś i dobrej zabawy: „Chłopcy, ruch jest wszystkim. Wykonujemy ekstremalne zawieszenie, aby mieć coś w rodzaju koła treningowego z kolanem na ziemi – dla lepszej równowagi”. Oznacza to: biodra muszą być ruchome, pośladki znajdują się głównie w pobliżu pośladków, a Ty siedzisz bardziej na udach. Górna część ciała pochyla się w kierunku kierownicy, ramiona pozostają równoległe do kierownicy. Skutkuje to schludnym zgięciem biodra – Roland nazywa to Racing-V. Łokcie są rozszerzone – podobnie jak w przypadku jazdy na motocyklu. Dzięki temu będziesz bardziej aktywny podczas jazdy i będziesz mógł szybciej reagować na kierownicy. „Wskazówka: proszę jechać środkiem toru. Tu chodzi o dynamikę jazdy, a nie o najszybszy czas okrążenia. Jeśli podjedziesz zbyt blisko bariery, możesz użyć kolana, aby się połączyć. A to naprawdę boli” – mówi Roland. 

W poprzek, w poprzek, w poprzek

Pierwsze kilka okrążeń wymaga przyzwyczajenia. Ziemia jest śliska, ale cienkie opony enduro i tak mają większą przyczepność, niż się spodziewano. Moc 10 KM motocykli Yamaha w zupełności wystarczy na wąskim torze kartingowym. Brakuje mi mobilności górnej części ciała, deski latają przerażająco blisko mojego kasku. Nie panika, ale szacunek. Po dobrych siedmiu okrążeniach kolano wlecze się po asfalcie. Daje to bezpieczeństwo, zwiększa pewność siebie i zaczyna się mobilność górnej części ciała. Po kilku kolejnych okrążeniach pojawiają się pierwsze slajdy. Czasem od tyłu, czasem od przodu. Wchodząc zbyt szybko w zakręt, przednie koło trochę się ślizga, ale niesamowicie szeroka powierzchnia graniczna gumy Heidenau w połączeniu ze śliską nawierzchnią wewnętrzną dodaje pewności. Nie leżę na nosie, ale intuicyjnie podpieram się na kolanie i bardzo, bardzo delikatnie przesuwam się przez połowę krzywizny. Następny rzut rożny, ten sam mecz. Następny zakręt, to samo. Siedzę w siodle już dobre dziesięć minut i doświadczyłem więcej poślizgów niż przez cały ostatni sezon testowy. Ale: żadnego upadku, żadnej paniki, tylko szeroki uśmiech pod kaskiem. Roland nie kłamał: granica wydaje się być niemal nieskończona. Mając za pasem jeszcze kilka okrążeń, zaczynam wykorzystywać swoje ciało w fazie ślizgu. Nagle kapcie można dosłownie kontrolować. Prawie do woli. „Motocykl pokazuje ci, co masz robić” – powiedział Roland, rozpoczynając treningi. Oczywiście facet jest kierowcą wyścigowym, czuje wszystko w dupie. Ale miał rację. Małe rowery i tłusta guma pokazują wyjątkowo przejrzyście, co działa, a co nie. Granica jest tak duża, że ​​nawet głupie, rażące błędy motoryczne można pokonać właściwym ruchem ciała. Pod koniec pierwszego zakrętu prawie każdy zakręt się ślizga. Największe kino na dwóch kółkach jakie kiedykolwiek widziałem. Pauza. Zadowolenie. Skrzynia bohatera. Pewność aż do sufitu. Przepraszam, ale to jest po prostu niesamowite!

Sport i zabawa

Po drugim zakręcie nie mogę wyjść z podziwu. Nigdy w swojej motocyklowej karierze nie spotkałem się z tak wieloma ekstremalnymi sytuacjami związanymi z dynamiką jazdy. A ja zawsze pozostawałem w siodle. Ogon się wyrywa, nie obchodzi mnie to. Ślizgi z przodu, nawet mi się to podoba. Rzucam małą Yamahę z jednego zakrętu w drugi i czuję się jak Marc Marquez. Tylko do chwili, gdy Roland całkowicie mnie wyprzedzi i od niechcenia spojrzy przez ramię. Zrozumiany. Talent i umiejętności Rolanda są nieosiągalne dla normalnego, ambitnego kolarza takiego jak ja. Niemniej jednak nie ma zazdrości, jest tylko szacunek. Dwie tury pokazały, że trzygodzinny trening w hali to prawdziwy sport. Bolą mnie kolana, koledzy mówią, że bolą mnie nadgarstki. Jestem cała mokra pod skórzanym kombinezonem. Nieważne, radość przeważa. Roland daje drugie wykształcenie. Klękanie na korytarzu nie jest kwestią szybkości, ale wyłącznie postawy (zobacz wideo). Ważna jest technika spojrzenia, podobnie jak mobilność bioder i górnej części ciała. Aby to zademonstrować, Roland praktycznie jeździ po okręgu na kolanie przez dwie długości motocykla, jadąc jedną ręką i patrząc na nas. Cóż, muszą być różnice. 

W przepływie 

Mój trzeci zakręt stał się punktem zwrotnym w mojej dwukołowej pasji. Jeżdżę jednorazowo ponad 40 minut, jestem całkowicie w ruchu i całkowicie zablokowałem świat zewnętrzny. Mimo że poziom hałasu w hali jest wysoki, słyszę swój oddech, zauważam każde poślizg i czuję jedność z Yamahą pode mną. Oczywiście zdarzają się błędy: hamulce, przełączniki, linie kątowe. Jednak szeroki obszar jest dla mnie korzystny i daje mi większą pewność z okrążenia na okrążenie, zamiast siniaków i wypadków. Flaga w szachownicę. To już koniec, jestem totalnie wyczerpany, ale i odurzony. Tak naprawdę nie upadłem i doświadczyłem czegoś, co przypominało setki zjeżdżalni. Moje oczekiwania zostały przekroczone pod każdym względem. Roland wyjaśnia podczas końcowej odprawy, że prawie każdy potrzebuje pewnego okresu przyzwyczajenia się do hali. Wierzę w to od razu. To trochę inna jazda niż na drodze. Jedyną różnicą jest to, że w hali nauczysz się więcej niż przez rok w drodze – czy nawet na torze wyścigowym, jak myśli Roland. Trzygodzinne szkolenie kosztuje 300 euro. Jeśli uaktualnisz do bloku 3, zapłacisz 650 euro. Na pierwszy rzut oka wydaje się to dużo, ale szybko można to sobie wyobrazić, ponieważ dostajesz rowery i nie musisz płacić za jakiekolwiek szkody spowodowane upadkami. Dzięki temu możesz naprawdę bez obaw przetestować swój osobisty limit przez trzy godziny. A jeśli się potkniesz, niewiele się dzieje, jak zauważyłem od kolegów.

Przygotowanie

Obowiązkowe jest pełne wyposażenie ochronne: buty motocyklowe, ochraniacz pleców, najlepiej skórzany kombinezon jednoczęściowy lub dwuczęściowy, a także rękawiczki i kask. Trzy godziny na torze kartingowym są bardzo wymagające pod względem fizycznym. Radziłabym nie wspinać się zupełnie niesprawnie, gdyż już po 20 minutach poczujesz, że poruszasz się tu prawidłowo. Ponadto możesz zyskać więcej na treningu, jeśli nie stracisz kondycji i koncentracji już po 40 minutach jazdy. Moja wskazówka 1: Przyjrzyj się uważnie postawie Rolanda, gdy zaczyna szkołę, oraz dostępnym filmom. W bezpośrednim porównaniu moja górna część ciała była zdecydowanie zbyt sztywna i nieruchoma. Roland natomiast przerzuca rower z jednego zakrętu w drugi z pełnym wysiłkiem fizycznym. Nie tylko wygląda to bardziej spektakularnie, ale także wydaje się bezpieczniejsze, ponieważ odciąża opony z większego ciśnienia i ma większe rezerwy. Wskazówka 2: Nawet jeśli myślisz, że zaraz przeciągniesz łokciem po powierzchni poślizgu: Nie, zdecydowanie wciąż dużo się dzieje. A w hali można eksplorować, testować, a nawet przekraczać dokładnie te limity przy stosunkowo małych prędkościach, bez konieczności natychmiastowego wzywania służb ratunkowych. 

Wniosek, wg p.bednar

 

Wideo: Drift na dwóch kołach w mgnieniu oka

 

 

Roland Resch w wywiadzie na temat treningu w hali

 

Więcej informacji nt Trening w pomieszczeniu prowadzony przez Rolanda Rescha

Z życzliwym wsparciem od  OGÓŁEM Austria

Więcej zdjęć akcji z jazd testowych można znaleźć na Instagramie:  apex_moto_at

Lub śledź nas na Facebooku:  Apex Moto