Najgorszy rok samochodowy od 1984 roku
Rok 2020 był katastrofą, 2021 był nieco gorszy. Rejestracje nowych samochodów w Austrii spadły o 3,6 procent do poniżej 240 000 sztuk – poziomu z lat 80-tych! Z pewnością byłby popyt, ale produktów często brakuje.

Najgorszy rok samochodowy od 1984 roku
Teraz to już oficjalne: rok 2021 był rokiem, który należy zapomnieć dla krajowego handlu samochodami – przynajmniej w sektorze nowych samochodów. Liczba nowych rejestracji w katastrofalnym roku 2020 była faktycznie niższa. Przy liczbie 239 803 samochodów w 2021 r. na drogach zarejestrowano o 3,6 proc. mniej nowych samochodów niż w roku poprzednim. W porównaniu do przedkryzysowego roku 2019 sprzedano o ponad jedną czwartą mniej samochodów.
Austriacki przemysł motoryzacyjny – importerzy i dealerzy samochodów – ogłosił to teraz wspólnie z austriackim urzędem statystycznym. Nowe dane dotyczące rejestracji przedstawione przez Petera Laimera, odpowiedzialnego za statystyki pojazdów w austriackim urzędzie statystycznym, dokumentują najgorszy rok samochodowy od 1984 r., jeśli chodzi o rejestracje nowych samochodów. Średnia z 20 lat to 310 600 rejestracji nowych samochodów rocznie.
Brak chipów przesyła pozdrowienia
Jeszcze kilka miesięcy temu nie wydawało się to możliwe: „W pierwszej połowie roku panował nastrój optymizmu” – wspomina Günther Kerle, rzecznik austriackich importerów samochodów, „ale potem stało się jasne, że przemysł samochodowy jest uzależniony od chipów komputerowych i innych niezbędnych części z Azji”. Z powodu niedoboru półprzewodników pojawiły się trudności w dostawach i długie terminy dostaw, sięgające nawet roku. „Popyt byłby, ale produktów zazwyczaj nie ma” – tak Kerle podsumowuje tę szczególną sytuację.
Popytu właściwie nie brakuje, jak podkreśla przewodniczący Federalnej Komisji ds. Handlu Pojazdami Austriackiej Izby Handlowej Klaus Edelsbrunner: „Popyt istnieje, klienci są w naszych salonach, ale pojazdy są często niedostępne lub dopiero po długim okresie oczekiwania”. Przypisuje to również częściowo faktowi, że producenci instalują dostępne chipy przede wszystkim w samochodach elektrycznych (na które muszą naciskać wyłącznie ze względu na zużycie floty) oraz w drogich modelach, na których zarabiają więcej. Ale niekoniecznie są to pojazdy, których oczekują klienci.
Osoby prywatne rzadko kupują samochody elektryczne
Ponownie pokazuje to analiza przeprowadzona przez Statistics Austria: Dokument ten z pozoru dokumentuje prawdziwą jazdę na napędach alternatywnych: numery rejestracyjne samochodów benzynowych, a zwłaszcza samochodów z silnikiem Diesla, znacznie spadły w 2021 r., ale liczba samochodów napędzanych paliwami alternatywnymi wzrosła prawie dwukrotnie do 90 062 pojazdów. Większość z nich została jednak zakupiona przez osoby prawne, czyli spółki. W przypadku samochodów wyłącznie elektrycznych (których sprzedaż w ubiegłym roku wzrosła ponad dwukrotnie do 33 366 pojazdów) udział zakupów firmowych wyniósł nawet około 84 proc. Innymi słowy: „Rynek prywatny tak naprawdę nie chce się rozwijać”, jak podkreśla rzecznik importera Kerle.
Wiń za to przede wszystkim dwa czynniki: infrastrukturę ładowania, która nie jest jeszcze optymalnie rozwinięta oraz istniejącą „dżunglę taryfową” z trudnymi do porównania warunkami u różnych dostawców, do których klienci potrzebują także własnych kart.
Tymczasem Edelsbrunner widzi, że dealerzy znajdują się pod presją: „Znaleźliśmy się pomiędzy dwoma frontami: z jednej strony politycy, którzy promują elektromobilność, a za którymi muszą podążać producenci. Z drugiej strony klienci, którzy nadal są sceptyczni”. Tymczasem producent radzi sobie dobrze pomimo słabych numerów rejestracyjnych w wielu krajach. Korzystają z wyższych cen sprzedaży, gdyż w czasach wąskich gardeł w dostawach rabaty nie są problemem i – jak podkreśla Edelsbrunner – generują miliardowe zyski. Dealerzy znajdują się jednak pod presją i otrzymują niewielką pomoc. Nawet ich roczne cele nie zostałyby obniżone, a w niektórych przypadkach nawet znalazłyby się pod presją nowych koncepcji, takich jak modele agencyjne niektórych producentów.
Rok 2022 nie będzie dużo lepszy
Przedstawiciele branży są zgodni, że rok 2022 nie będzie dużo lepszy. To, zwłaszcza że dwa psujące sporty, pandemia Covid-19 i brak chipów, będą nam nadal towarzyszyć. „Rok 2022 będzie kolejnym bardzo trudnym rokiem” – mówi Edelsbrunner.
Należy teraz położyć kres zapowiadanym na stałe podwyżkom podatków, czego domaga się Kerle, ponieważ mogłyby one jeszcze bardziej niepokoić konsumentów. A skoro mowa o podatkach: wprowadzenie NoVA dla lekkich samochodów dostawczych doprowadziło do wcześniejszych zakupów w 2021 r. i doprowadziło do większej liczby nowych rejestracji w segmencie samochodów ciężarowych. Jednym z beneficjentów sytuacji związanej z trudnościami w dostawach był rynek samochodów używanych, który wzrósł w 2021 roku i na którym również znacząco wzrosły ceny.
Najlepiej sprzedającymi się markami samochodów osobowych w 2021 roku były VW, przed Skodą i BMW. Jednak liczba wszystkich trzech spadła. Odnotowali je prawie wszyscy producenci. Wyjątkiem były Audi, Fiat i Toyota, które odnotowały dwucyfrowe wzrosty procentowe. Najwięcej pojazdów elektrycznych sprzedał także VW, a za nim plasują się Tesla i Renault. Najpopularniejszą kategorią pojazdów są w dalszym ciągu SUV-y i pojazdy terenowe, których liczba wzrosła nawet o kolejne 18,8 procent i obecnie stanowi prawie 40 procent wszystkich rejestracji nowych samochodów w Austrii.